Praga i okolice
Nie ma na świecie drugiego takiego miasta. Praga. Jej twarz żłobi rycina gotyckich wież, tajnych przejść, alchemicznych symboli wyrytych w kamieniu i historii szeptanych przez wiatr i duchy między Mostem Karola, a dziedzińcami zamkowymi; między ogrodami, a cmentarzyskami ludzi poddanych religijnym systemom i systemom wiary w to, co nierealne…
W mrocznych zaułkach praskiego Starego Miasta, gdzie brukowane ulice pamiętają szepty minionych wieków, krąży legenda o alchemikach, którzy próbowali przeniknąć tajemnice boskiego stworzenia. W cieniu zamku na Hradczanach, w czasach cesarza Rudolfa II, Praga stała się europejskim centrum okultyzmu, nauki i alchemii, czyli miastem nadkompletnym emocjonalnie. Jakim? Takim, gdzie granice między tym, co możliwe, a tym, co zakazane, były skrajnie cienkie. Albo wręcz jedynie domniemane.
U schyłku XVI wieku, cesarz Rudolf II, czyli wielki, ekscentryczny władca zafascynowany nauką i ezoteryką, zaprosił do Pragi najtęższe umysły epoki: astronomów, filozofów i alchemików. Jego celem było jedno: odkrycie kamienia filozoficznego, czyli legendarnej substancji, która miała przekształcać ołów w złoto i zapewnić nieśmiertelność.
Na tyłach praskiego zamku, zamieszkali alchemicy, których eksperymenty często kończyły się wybuchami, dziwnymi oparami i… zniknięciami. Po Pradze krążyły opowieści o Johnie Dee, angielskim okultyście i doradcy królowej Elżbiety, oraz jego towarzyszu Edwardzie Kelley’u, którzy ponoć stworzył złoto… ale tylko raz. Potem eksperyment nigdy się więcej nie powiódł.
Równolegle z alchemikami działał inny człowiek, który również próbował dotknąć boskości. Jego dziełem był potwór z gliny, Golem, który miał być potworem regulującym stosunki prawa i sprawiedliwości w mieście prześladowań wiernych i prawych obywateli. W żydowskiej dzielnicy Pragi, na Josefovie, żył rabin Jehuda Löw ben Becalel, uczony, kabalista, filozof. W czasach, gdy społeczność żydowska była prześladowana, rabin, według legendy, ulepił z gliny nad Wełtawą potężnego Golema i tchnął w niego życie, wkładając w usta pergamin z imieniem Boga. Golem stał się strażnikiem getta. Był posłuszny tylko rabinowi, a jego siła była niewyobrażalna. Niemniej z czasem wymknął się spod wszelkiej kontroli. Nie rozumiał granic między dobrem, a złem; między ochroną, a przemocą. Gdy miał zniszczyć całe miasto, rabin odebrał mu życie i ukrył jego ciało na strychu Staronowej Synagogi…
Zacne grono pedagogiczne SLO: pani Marzena Szarama, pan Bartosz Kopyto oraz kierownik i inicjator wyprawy uczniów SLO do Pragi, pan Mateusz Zybura, z należną trwogą i nieco panicznie bronili własną piersią uczniów 4C, 2B, 4D i innych klas przed szaleństwem duchów przeszłości. A byli to, oprócz Golema, Liczyrzepa z Ardspach, Hitler z zamku Książ i całe grono niedomagających emocjonalnie byłych pensjonariuszy zamku w Mosznej… Czy któregoś z tych duchów przypadkiem jednak do szkoły nie przywieziono, okaże się już niebawem…

